Dystans na bieżni

Kilka lat temu kupiłem bieżnię elektryczną, aby móc biegać w domu niezależnie od pogody oraz bez konieczności jechania do miasta na siłownię. Nie jest to bieżnia jakiejś znanej firmy, przynajmniej ja jej nie znam, jednak od kilku już lat nieprzerwanie działa poprawnie.

Podczas ostatniego, wczorajszego treningu, zacząłem się jednak zastanawiać, czy wskazania jakie pokazuje ta bieżnia są zgodne z rzeczywistością. Moje wątpliwości powstały po tym jak realizowałem kolejny etap planu treningowego. Zgodnie z planem miałem przebiec 3,2 km. Przed rozpoczęciem biegu, w ramach rozgrzewki, było 5 minut marszu. Obliczyłem sobie więc jaki dystans powinienem pokonać łącznie. Okazało się jednak, że występowała znaczna różnica pomiędzy wskazaniami zegarka i wskazaniami bieżni. I teraz pojawił się dylemat: które z tych urządzeń wskazuje błędne wyniki? Czy zegarek, który powinien poprawnie mierzyć dystans, ponieważ jest to topowy model Garmina, czy też bieżnia, która wprawdzie nie jest uznanej produkcji, ale w końcu chyba „wie co robi”?

Pewnie różne formy kalibracji w zegarku dystansu przebiegniętego na bieżni pomogą poprawić te ustawienia, aby były do siebie zbliżone, jednak ciągle będę miał wątpliwości – co działa poprawnie. Może warto zastanowić się nad zmianą tej bieżni na jakiś markowy model? Tylko co w sytuacji, jeżeli różnica będzie nadal występowała? Czy warto więc dokonywać kolejnego wydatku, aby to sprawdzić.

Jest jeszcze inne rozwiązanie, które przyszło mi do głowy, jednak nie zależy ono ode mnie. W mojej firmie coś zaczynają mówić, wreszcie, o kartach sportowych. Może w końcu to wprowadzą, a wtedy mógłbym wybrać się na siłownię i sprawdzić to na profesjonalnych urządzeniach, czy nadal występują różnicę.

Zobaczymy.

Wracając jednak do początkowego tematu jakim jest bieżnia elektryczna. Jak już wspomniałem na wstępnie kupiłem ją kilka lat temu. Kupiłem używaną, model jakiejś niemieckiej firmy. Pewnie i tak wyprodukowana w Chinach. Jednak mija już kilka lat jak ją używam i przez cały ten czas działa bez zarzutu. No poza tym co opisałem wcześniej dotyczącym różnic we wskazań dystansu. Maksymalna prędkość do jakiej można ją rozkręcić do 16 km/h. Powiem szczerze, że jeszcze ani razu, przez te wszystkie lata nie biegłem z taką prędkością. Max to chyba coś w okolicach 12 km/h. Bieżnia nie ma elektronicznej regulacji kąta nachylenia. Reguluje się go poprzez ustawienie tylnych kółek – są trzy poziomy regulacji.

Nie jest to więc sprzęt profesjonalny, ale przez te wszystkie lata przebiegłem lub przeszedłem na nim kilka tysięcy kilometrów, więc jak do tej pory spełnia swoje zadanie – i to jest najważniejsze. Jestem więc przekonany, że był to dobry zakup, chociaż jak to zawsze jest z tego rodzajami sprzętu – zajmuje wiele miejsca w pokoju i zawsze się człowiek wkurza na to. Jednak zakupu nie żałuję.

Przez te ostatnie lata nie było tak, że ciągle sumiennie ćwiczyłem. Jakby tak było to pewnie nie zacząłbym prowadzić tego bloga, który ma mi pomóc pozostać aktywnym. Miałem okresy zrywu, kiedy ćwiczyłem intensywnie, później nagle następowało znudzenie i przez kilka kolejnych miesięcy bieżnia służyła jako wieszak na ubrania. Później znowu coś mnie nachodziło, jakaś chęć na zmiany, na poprawę kondycji – i po raz kolejny bieżnia szła w ruch. Ta cykliczność towarzyszyła mi przez kilka ostatnich lat. Plusem tego wszystkiego jest to, że jednak od czasu do czasu zmuszałem się do ruszenia. Na pewno mi to nie zaszkodziło.

Tym razem ma być jednak inaczej. Tym razem mam zamiar dłużej wytrwać w swoich postanowieniach i zbliżyć się do celu, a właściwie – go osiągnąć. Chwytam się więc wielu różnych metod na to, aby osiągnąć zamierzony cel.